Prace
nad maską przeciągają się od kilku tygodni. Głównym powodem jest
totalny brak wolnego czasu, który mógłbym poświęcić na eksperymentowanie
z nowymi technologiami.
Postanowiłem jednak podzielić się dzisiaj z Wami moim zachwytem pewnym rzemiosłem "made in India".
Większość produktów z Indii kojarzy się z masówkami bardzo słabej jakości. Z takim właśnie przeświadczeniem dokonałem takiego zakupu.
Większość produktów z Indii kojarzy się z masówkami bardzo słabej jakości. Z takim właśnie przeświadczeniem dokonałem takiego zakupu.
Na zdjęciu widać dwa stemple do batiku. Wykonane zostały z drewna palisandru indyjskiego (Dalbergia Sissoo).
Większy stempel ma wymiary 14cm x 11cm x 3cm, mniejszy natomiast 6,5cm x 6,5cm x 3cm.
W tym miejscu muszę się przyznać, że kupiłem je z myślą o przeszlifowaniu i wykorzystaniu deski do własnego drzeworytu. Gdy jednak w końcu je dostałem i mogłem się dokładnie przyjrzeć, to po prostu i najzwyczajniej w świecie zachwyciłem się i postanowiłem zachować je w stanie pierwotnym.
Wzór wycięto bardzo głęboko metodą sztorcową/poprzeczną. Widać od razu, że jest to całkowicie ręczna praca i to wcale nie najwyższych lotów, widać niedoskonałości, ślady dłut, omyłki snycerza, które później próbował skorygować. Najzwyczajniejsza rzemieślnicza, szybko produkowana ręczna masówka. Największą przyjemność sprawiły mi ślady dłut - doszedłem do wniosku, że muszą to być jakieś bardzo malutkie, niespotykane, dziwne wręcz dłuta. Zacząłem więc szukać i znalazłem taki film wyprodukowany dla Victoria and Albert Museum.
Większy stempel ma wymiary 14cm x 11cm x 3cm, mniejszy natomiast 6,5cm x 6,5cm x 3cm.
W tym miejscu muszę się przyznać, że kupiłem je z myślą o przeszlifowaniu i wykorzystaniu deski do własnego drzeworytu. Gdy jednak w końcu je dostałem i mogłem się dokładnie przyjrzeć, to po prostu i najzwyczajniej w świecie zachwyciłem się i postanowiłem zachować je w stanie pierwotnym.
Wzór wycięto bardzo głęboko metodą sztorcową/poprzeczną. Widać od razu, że jest to całkowicie ręczna praca i to wcale nie najwyższych lotów, widać niedoskonałości, ślady dłut, omyłki snycerza, które później próbował skorygować. Najzwyczajniejsza rzemieślnicza, szybko produkowana ręczna masówka. Największą przyjemność sprawiły mi ślady dłut - doszedłem do wniosku, że muszą to być jakieś bardzo malutkie, niespotykane, dziwne wręcz dłuta. Zacząłem więc szukać i znalazłem taki film wyprodukowany dla Victoria and Albert Museum.
Nagle wszystko stało się jasne. Dłuta okazały się samoróbkami, bardzo prostymi w swojej formie. Za pobijak wystarczył kawałek odpadowej deski, łupaki to przerobione siekiery i ostrza od hebli, młotki - też zbieranina. Wiertarka rodem ze starożytności, ale działa dobrze i nic nie kosztuje. Nowoczesność reprezentuje kalka i papier ścierny. Zero elektronarzędzi. Siedzą panowie rzemieślnicy przy byle czym, stołku, pieńku i dłubią deski oparte o kolana bez żadnych ścisków. Rzeźbią w bardzo szybkim tempie. Dziennie wykonują pewnie ze trzydzieści takich stempli! Ilekroć oglądam ten film, jestem pełen podziwu dla ich mistrzowskiego opanowania narzędzi. To jest właśnie piękno rzemiosła.
W Europie taki stempel zaprojektowanoby na komputerze, a następnie wycięto zautomatyzowaną grawerką cnc, rzemieślnik nawet nie miałby młota w ręku.
dziekuję za pokazanie tego filmiku ....chciałam kupic stemple do batiku a lubie wiedziec jaki jest proces produkcji tych cudów...
OdpowiedzUsuń40 year old Legal Assistant Margit Worthy, hailing from Gaspe enjoys watching movies like "Spiders, Part 2: The Diamond Ship, The (Die Spinnen, 2. Teil - Das Brillantenschiff)" and Jogging. Took a trip to Harar Jugol and drives a Mercedes-Benz 540K Special Roadster. uwielbiam to
OdpowiedzUsuń39 year-old Assistant Media Planner Salmon Shadfourth, hailing from Leduc enjoys watching movies like "Resident, The" and Taxidermy. Took a trip to Historic Centre of Sighisoara and drives a Ferrari 275 GTB Long ose Alloy. Nazwa domeny
OdpowiedzUsuń