czwartek, 19 lutego 2015

NOWE TŁOCZENIE


Nowy, już przetestowany wzór tłoczenia pod igielnik. 
Przy odpowiednim oświetleniu wygląda naprawdę imponująco.

poniedziałek, 16 lutego 2015

NIE DAŁOBY RADY TANIEJ?

Podobno, gdy projektowano malowidła w jaskini Lascaux, były to pierwsze słowa, które wypowiedziano.
Mogą zmieniać się epoki i gusta, jednak mentalność ludzka tak łatwo się nie zmienia, szczególnie pod względem wydawania pieniędzy. Zawsze produkowano przedmioty tandetne i gorzej wykonane, ale za to tańsze, a tym samym bardziej dostępne. W obecnym 'światku' rekonstruktorów coraz liczniej pojawiają się osoby, które pragną odtwarzać niż społeczny. Przed kilku jeszcze laty przeciętny rekonstruktor miał na sobie naprawdę sporo mosiądzu, wszystkie sprzączki, guziczki, plakietki i co tam metalowego mogło być. Teraz na szczęście to się zmienia. Wychodząc naprzeciw wszelkim biedakom-cebulakom  postanowiłem dodać do swojej oferty tańsze okucia do kaletek. Zamiast stosunkowo drogiego mosiądzu wykorzystałem tańszą i popularną cynę, którą bez problemu można odlewać w drewnianej formie wielokrotnego użytku.

Na zdjęciu porównanie z najpopularniejszym mosiężnym okuciem dostępnym w sprzedaży. Tylko że moje o połowę tańsze.

sobota, 14 lutego 2015

BYŁO BLISKO, A JAKŻE DALEKO - INTARSJA


Mając fornir nie byłbym sobą, gdybym nie spróbował intarsji. Bardzo mi się spodobała ta forma rzemiosła.
Co prawda muszę jeszcze zdobyć większą wiedzę na jej temat, aby rozwiązać pewne "drobne", ale jakże istotne problemy. Pierwszy bluszczyk jednak powstał.

wtorek, 10 lutego 2015

ZDOBIENIE DREWNA WOSKIEM

Próbując sprzedać swoje tabliczki woskowe, cały czas spotykam się z zapytaniem czy sposób, którym wykonuję zdobienia jest aby "historyczny". Cóż, aby ostatecznie rozwiać wszelkie wątpliwości, postaram się  uchylić rąbka tajemnicy mojego warsztatu. 
Metoda jest jak najbardziej historyczna i potwierdzona zachowanymi zabytkami - odsyłam do Archiwum Państwowego w Toruniu i ich zbioru tabliczek woskowych lub do posta w którym wykonywałem stylizację jednego z poliptyków.
Metoda ta opiera się w zasadzie na inkrustacji, tylko zamiast szlachetnych materiałów używamy wosku pszczelego. Taka inkrustacja dla ubogich.
Większość etapów pracy postanowiłem tylko opisać ponieważ są one tak oczywiste, że raczej nie wymagają dodatkowego zilustrowania. Szczególnie, że w moim warsztacie panuje półmrok i niestety część zdjęć i tak nie wyszła. Oczywiście prace należy rozpocząć od wstępnego przygotowania deski, na której będziemy chcieli wykonać zdobienie. Powierzchnia powinna być gładka, wyszlifowana, bardzo istotne jest, aby deska nie posiadała rys ani zagłębień, nawet takich płytkich, w których później mógłby zgromadzić się wosk. Prace rozpoczynamy od przeniesienia/naszkicowania wzoru lub, jak kto woli, pójścia na żywioł i wykonywania go bez uprzednich szkiców. Potrzebny jest nam w zasadzie tylko nóż, np. taki jaki wykonałem, ale może być również nóż snycerski czy nawet skalpel.  Istotne jest jedynie, aby miał ostrą końcówkę, należy pamiętać również, że im grubszy nóż tym będzie zostawiał większą i tym samym wyraźniejszą kreskę. Drewno nacinamy w zasadzie pod kątem prostym.

 
 Gdy wytniemy całość, ale jednak stwierdzimy, że niektóre rysy są zbyt płytkie możemy poszerzyć je przeciągając po nich szpilorkiem.
Następnym bardzo istotnym elementem jest przygotowanie wosku, który należy zabarwić sadzą. Z braku sadzy ostatecznie ujdzie węgiel drzewny zmielony na pył. Całość należy rozpuścić w kąpieli wodnej. W tym miejscu przechodzimy do  "najistotniejszego" momentu: wosk, który będziemy wciskać w szczeliny nie może być zbyt gorący ponieważ wniknie w drewno i je odbarwi. Najlepszy jest taki, który właśnie zastyga i ma konsystencję plasteliny. Jak widać do wciskania używam malutkiej szpachelki malarskiej.

Gdy mamy już pokryte wszystkie zagłębienia możemy przystąpić do zbierania nadmiaru wosku, który pozostał na powierzchni. Do tego celu można wykorzystać wszelkiego rodzaju cyklin, potłuczonej szyby lub nawet wcześniej wspomnianej szpachelki, na pokazach używam noża, którym wcześniej wykonywałem nacięcia i też daje radę. Należy być jedynie ostrożnym, aby nie zbierać razem z nadmiarem wosku drewna. Na koniec można całość wypolerować bawełnianą szmatką, aby nadać połysk woskowej powierzchni.  

Metoda przyjemna, ponieważ zawsze można coś poprawić - dodać, gorzej jest gdy nam się ręka omsknie i zrobimy nacięcie tam, gdzie nie powinno go być. Jednak i wtedy zawsze można usiąść i wydłubać wosk igłą. Trwałość metody jest raczej dostateczna, należy jednak unikać nadmiaru ciepła, które mogłoby rozpuścić wosk, ale zawsze wtedy można wzorek odświeżyć powtarzając raczej nieskomplikowany proces.

poniedziałek, 9 lutego 2015

DREWNIANIE OBRĄCZKI - OBRĄCZKI Z FORNIRU


Pierścionki w połączeniu z metalową bazą ze stali nierdzewnej. Tym razem w ruch poszedł fornir z róży, palisandru, kory brzozowej, buczyny, acajou. Z wypełnieniem troszkę eksperymentowałem tworząc sztuczny lapis lazuli.
Moje wnioski z użytkowania... może używam niewłaściwego lakieru (Vidaron o podwyższonej odporności na ścieranie i zarysowanie), odniosłem jednak wrażenie, że pierścionki takie są bardzo wrażliwe na wszelkie zarysowania. Traciły tym samym swój urok. 
Jak ktoś ma jakiś patent, to z miłą chęcią wysłucham.  
Oczywiście, gdyby pomimo tego ktoś chciał, mogę mu wykonać takowy za kilkanaście złotych, bo więcej moim skromnym zdaniem warte nie są.  Nie ukrywam, że widziałem ostatnio podobnej jakości obrączkę wykonaną za naprawdę dużą sumę i wywołała ona mój uśmiech politowania.

Na zdjęciu widać powstający właśnie  listek laurowy - zawieszkę.  Oczywiście  również zrobiony z sklejonego forniru z węglowym wypełnieniem.