Dzięki uprzejmości Maćka Lewandowskiego z bloga "Przy ogniu", który zdradził mi kilka tajemnic oraz zaopatrzył mnie w specjalne gniazdo do obsadzania stalówek, mogłem wykonać swoją pierwszą obsadkę. Na początku w mojej głowie kłębiły się pomysły co do samego kształtu, jednak ostatecznie wygrała prostota i funkcjonalność - grunt, żeby dobrze się nią pisało. Postawiłem jednak na różnorodność materiałów i piękno ich usłojenia. Pierwsza część, jaśniejsza bliżej stalówki to zdrewniała łodyga róży, jej usłojenie i kolor w słońcu przypomina mi troszkę kość słoniową, ma również pewną zaletę - rdzeń jest bardzo miękki i łatwo go wybrać, a w to miejsce wstawić metalowe gniazdo. Aby wzmocnić całą konstrukcję i zapobiec złamaniu obsadki, w miejscu łączenia w środku przez całą długość obsadki wpasowałem buczynowy kołek.
Drugą część o niezwykle pięknym i wielobarwnym usłojeniu wykonałem z fragmentu wiśniowej gałęzi, którą kiedyś znalazłem podczas sprzątania ogródka działkowego. Pomiędzy obie części wstawiłem bardzo cieniutką przekładkę wyciętą z forniru acajou. Całość zalakierowałem satynowym lakierem akrylowym.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz