piątek, 8 maja 2015

MATKA BOŻA TRYBUNALSKA - DRZEWORYT

Uwielbiam współpracować z osobami bardziej uzdolnionymi ode mnie. 
Uwielbiam patrzeć na ich pracę, uczyć się od nich, doceniać kunszt i talent widoczny w detalach ich dzieł. Czasem wręcz posuwam się do tego, aby próbować naśladować ich pomysły i technikę. Tak było również z tym drzeworytem. Wszystko rozpoczęło się od lektury dzieła "Ludowe obrazy drzeworytnicze" Józefa Grabowskiego. Książka zrodziła pomysł na wykonanie drzeworytu na wzór starych grafik dewocyjnych. Wybór padł na obraz z mojego rodzinnego miasta - wizerunek Matki Bożej Trybunalskiej. Przygotowaniem projektu  zajął  się Andrzej Trybunalski i na podstawie jego szkicu, mój pomysł mógł doczekać się realizacji.

oryginał / szkic ołówkowy A.Trybunalskiego / odbitka z drzeworytu

Moim zadaniem było tylko skopiować jego szkic na drewno, a następnie wyciąć. Muszę przyznać, że w niektórych miejscach zmieniłem całkiem sporo, trochę poniosła mnie samowolna inwencja rzemieślnika, wynikająca również z braku umiejętności rysowania. Inna rzecz, że przeniesienie wizerunku z obrazu olejnego na drzeworyt jest niezwykle trudne - delikatne linie, gamę barw i światłocienie są zastąpione przez grube, właściwie toporne linie (w końcu to drzeworyt ludowy!) oraz czerń i biel. Na dole pozostawiłem pasek, na którym właśnie na wzór dawnych drzeworytów będę chciał wykonać napis, ale to dopiero w bliżej nieokreślonej przyszłości, ponieważ muszę zdobyć jeszcze troszkę wprawy w wycinaniu kształtu liter.


Przy wykonywaniu tego drzeworytu korzystałem tylko z dwóch dłut, noża snycerskiego i wiertarki. Nóż snycerski Pfeil 11, dłutko micro Kirschen P/11/00,5 kupione niedawno na Dłuta.pl oraz drugiego dłutka w kstałcie U firmy Marie's. Byłem naprawdę zaskoczony jakością stali nowych narzędzi. Choć olchowa deska drzeworytnicza była całkiem spora (30x20cm), nie byłem zmuszony do ponownego ostrzenia nowych nabytków. Niestety nie mogę powiedzieć tego samego o dłutku Marie's, które niestety wymagało mojej interwencji.
Podsumowując całą pracę muszę chyba, jak zwykle ostatnimi razy, stwierdzić, że w sumie jak na rzemieślnika amatora wyszło nawet dobrze, choć zawsze mogłoby być lepiej - wszakże Albrecht Dürer swoje najsłynniejsze drzeworyty wycinał tylko jednym nożem i to z taką precyzją, jakiej nie mogę sobie nawet wyobrazić.